A A A

To się w końcu musiało stać i naciągało jak groźna, czarna, burzowa chmura w Bieszczadach. Wbrew wszystkim zasadom Dekalogu Sierściucha pewnego wiosennego dnia zabraliśmy prowiant na wyprawę.

I tak oto stało się. Po naszym wspólnym wejściu sprzed "nastu" lat droga na Tarnicę została powtórzona w powiększonym składzie, a widok ubłoconej Devi rekompensował wyrzuty sumienia za złamanie większości zasad dekalogu :).